W ostatnim odcinku teleturnieju "Milionerzy" Sonia zaszła bardzo daleko. Po raz pierwszy w tej edycji usłyszeliśmy pytanie o milion złotych. Uczestniczka zrezygnowała jednak z walki o główną nagrodę. Kobieta zadowoliła się wygraną 500 tysięcy złotych. W tym sezonie jeszcze nikt tak daleko nie doszedł. Zobaczcie, jak brzmiało pytanie za milion złotych!
254 likes, 5 comments - beardofbreslau on November 6, 2020: "Granitowy Adaś Wieszcz narodowy wyrzeźbiony z dwóch kamiennych bloków strzegomskiego granitu
2711 2/28/1991. 2712 2/28/1991. 2713 2/28/1991. 2714 2/28/1991. 2715 2/28/1991. 2717 2/28/1991. 2719 2/28/1991. 2724 3/1/1991. 2725 3/1/1991. 2731 11/14/1990. 2731 11
This study aims to investigate the effect of school administrators’ personal initiative behaviors and their leadership styles on teacher motivation. In this study, designed with a quantitative research approach, the relational scanning model was used, and a model was created to test the effect of school administrators’ leadership styles and personal initiative behaviors on teacher motivation.
P value calculator from z. To calculate the p-value from z score, choose the normal distribution and enter the z score in the statistic field. P value calculator from t. To calculate the p-value from t score, choose the T distribution and enter the t score in the statistic field. P value calculator from F
Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd. Selfieka można machnąć wszędzie: w kinie, na moście, w samochodzie, czy w szkole. Ale także na cmentarzu, w więzieniu zamienionym w muzeum czy nawet w krematorium. Są na to przykłady, mimo krytyki pojawiają się kolejne. Wiele osób nie zwraca na to uwagi, nie słucha, nie chce nawet zrozumieć. Może przemówią do nich inicjatywy w stylu YOLOCAUST. Chociaż obawiam się, że i to nie pomoże... YOLOCAUST to dzisiaj naprawdę głośny temat. Rano trafiłem na wątek w mediach społecznościowych z adnotacją, że to mocna rzecz. Sprawdziłem. Rzeczywiście robi wrażenie. Za projektem stoi Shahak Shapira, satyryk i autor z Izraela, któremu nie podoba się, jak ludzie traktują Pomnik Pomordowanych Żydów Europy. Obiekt ulokowany w Berlinie, jest stosunkowo nowy, pochodzi z poprzedniej dekady: Pomnik składa się z 2711 betonowych bloków-steli (po jednym na każdą stronę Talmudu) ustawionych w równoległych szeregach z niewielkim odchyleniem od pionu. Najwyższe bloki mierzą 4,7 m wysokości. Na obrzeżu pomnika rośnie 41 drzew. Między szeregami bloków znajdują się wybrukowane kostką przejścia o szerokości 95 cm. Powierzchnie bloków zabezpieczone są powłoką umożliwiającą łatwe usunięcie graffiti.[źródło] Nazwa wskazuje chyba jednoznacznie komu jest poświęcony. Odwiedziłem to miejsce blisko dekadę temu i muszę powiedzieć, że miejsce robi wrażenie, naprawdę skłania do zadumy. Nie jest tak szokujące i przejmujące, jak wizyta w Auschwitz lub innych obozach zagłady, ale warto tam trafić. Problem polega na tym, że gdy jedni w ciszy oglądają, zapoznają się z historią miejsca i Holocaustu, inni urządzają cyrk. Tak, cyrk. Nie brakuje selfie, pozowanych fotek, głupich min, wygibasów i świetnej zabawy. Niektórzy ponoć jeżdżą tam rowerami czy na deskorolkach. Najgorsze jest to, że wiele z tych osób doskonale wie, gdzie się znajduje. YOLOCAUST polega na tym, że fotki delikwentów (znalezione w mediach społecznościowych, wykorzystane bez zgody autorów) są nakładane na zdjęcia z miejsc zagłady, z obozów koncentracyjnych. Wystarczy najechać na nie po wejściu na stronę i przekonacie się, o czym piszę. Przyznam, że mnie przeszedł dreszcz po plecach. Zrobione naprawdę dobrze, jeśli można to rozpatrywać w tych kategoriach. Część osób stwierdzi, że to przesada, że autor depcze też pamięć o pomordowanych, że to nie jest powód do żartów. Albo za bardzo karze osoby ze zdjęć. Nie zgodzę się z tym - YOLOCAUST trafi do ludzi znacznie bardziej, niż kolejny apel o to, by poszanować pamięć pomordowanych. Czasem trzeba zastosować ostre rozwiązania, bo inne nie zdają egzaminu. Ludzie ze zdjęć mogą napisać do autora z prośbą o usunięcie ich fotek ze strony i ponoć zostanie ona zrealizowana. Wiadomo oczywiście, że w Internecie nic nie ginie, więc... Pisałem w tytule, że to najmocniejsza rzecz jaką zobaczycie - nie tylko dzisiaj. I zastanawiam się, czy faktycznie tak będzie. Czy chcę, by tak było. Może jutro pojawi się coś jeszcze ostrzejszego? W odpowiedzi na inne, równie głupie działania ludzi. Bo znowu zaczną sobie cykać selfie w piecach w krematoriach. Albo miejscach, w których hitlerowcy czy komuniści urządzali krwawe łaźnie. Niestety, na to chyba nie ma lekarstwa. Co nie oznacza, że należy się temu biernie przyglądać.
Widzieliście wśród Waszych znajomych, a może sami sobie zrobiliście słodkie selfie na Pomniku Pomordowanych Żydów Europy? Projekt "Yolocaust" dosadnie pokazuje niewiedzę na temat tego miejsca. Projekt "Yolocaust" stworzył izraelski satyryk Shahak Shapira, który postanowił zebrać z serwisów social mediowych (Facebook, Instagram, Tinder i Grinder) selfie zrobione na Pomniku Pomordowanych Żydów Europy. Artysta zaprojektował stronę, która z jednej strony przeraża i daje mocno do myślenia. Czy ludzie naprawdę nie wiedzą, w jakim celu powstał ten pomnik? Pomnik Pomordowanych Żydów Europy codziennie odwiedza 10 tysięcy osób i spora część odwiedzających dodaje na Instagram bądź Facebook słodkie selfie i bardzo często głupkowate zdjęcia z pomnikiem w tle. Z pewnością większość z tych osób nie zdaje sobie sprawy, że miejsce to powstało w celu upamiętnienia 6 milionów Żydów zamordowanych w obozach zagłady. A może nie chcą wiedzieć? Budowa złożona z 2711 betonowych bloków ma na celu ostrzec przyszłe pokolenia, aby nikt nigdy nie łamał praw człowieka i aby zawsze sprzeciwiać się wszelkim rodzajom dyktatury i przemocy wobec drugiego człowieka. Czy teraz ludzie dwa razy zastanowią się nad zrobieniem sobie selfie z berlińskim pomnikiem? Zdjęcia znajdziecie na stronie
Jak duży może być pomnik? Te najsłynniejsze, jak Statua Wolności czy Chrystus z Rio de Janeiro, choć powszechnie znane, wcale nie należą do największych. Górują nad nimi gigantyczne, ale mało znane monumenty z różnych zakątków Budda z LushanJak duży może być pomnik? Te najsłynniejsze, jak Statua Wolności czy Chrystus z Rio de Janeiro, choć znane na całym świecie, wcale nie należą do największych. Oto lista najbardziej imponujących gigantycznych pomników z całego potraktować to zestawienie bardzo dosłownie, byłoby dość monotonne i sprowadzałoby się do wymienienia kolejnych buddyjskich posągów z różnych części Azji. Z tego względu znajdą się w nim pomniki nie tylko wielkie, ale na swój sposób nietypowe i wyróżniające się nie tylko wysokością (pełną listę największych pomników świata można znaleźć na tej stronie).Wielki Budda z LushanJak wspomniałem, czołówka najwyższych pomników świata to wyobrażenia Buddy, będące z reguły dziełem ostatnich lat, gdy najbardziej wyjątkowe buddyjskie pomniki były już tylko wspomnieniem. Chodzi o dwa posągi z Bamianu w Afganistanie, o wysokości 53 i 19 metrów, wykute w skale w VI wieku. Przetrwały półtora tysiąca lat do czasu, aż stały się solą w oku dla talibów, którzy w imię swojej religii zniszczyli ten wyjątkowy zabytek i dzieło sztuki ogniem talibów spotkały się z ciekawym odzewem w Chinach. Po zniszczeniu afgańskich pomników powstał tam pomysł, by jako odpowiedź na to bezprzykładne barbarzyństwo zbudować jeszcze większy pomnik Buddy. Tak też się stało. Największa na świecie statua - Wielki Budda z Lushan - mierzy 208 metrów łącznie z budynkiem, na którym jest umieszczona, i cokołem symbolizującym wielki kwiat pomnik ma 128 metrów. Niewiele mniejszy jest Laykyun Sekkya – 116-metrowy posąg Buddy w Mjanma (dawniej Birma) i wzniesiony w Japonii w latach 90. 110-metrowy posąg Ushiku Daibutsu. O jego rozmiarach dobitnie świadczy fakt, że np. palec Buddy mierzy aż siedem metrów!Wielki Budda z LushanWieża DżuczeW 1982 roku, w dniu 70. urodzin Kim Ir Sena, Korea Północna ogłosiła oficjalne otwarcie Wieży Dżucze. Choć nie brakuje opinii, że ten 150-metrowy pomnik to tak naprawdę północnokoreańska wersja pomnika Waszyngtona, budowla opiera się na koreańskiej symbolice i jest hołdem złożonym przywódcy i głoszonej przez niego idei DżuczeOznaczała ona całkowitą samowystarczalność państwa, które miało być samodzielne w każdej możliwej kwestii – od ideologii, poprzez politykę, ekonomię, aż po zbudowano z 25550 granitowych bloków, każdy z nich ma symbolizować dzień życia Kim Ir Sena. Obłożono ją białymi kamieniami pokrytymi 70 wyżłobieniami, co nawiązuje do 70. urodzin przywódcy wieży wzniesiono mniejsze pomniki, w tym 30-metrowe postaci trzymające sierp, młot oraz pióro, co miało symbolizować rolnika, robotnika i intelektualistę. W pobliżu znajduje się również 6 mniejszych 10-metrowych pomników, nawiązujących do różnych aspektów idei DżuczePomnik cesarzy Yan i HuangSłynna góra Rushmore z głowami amerykańskich prezydentów wydaje się wielkim pomnikiem, jednak istnieje na świecie podobny pomnik, przy którym amerykański symbol jest cesarzy Yan i HuangPod koniec XX wieku w chińskim mieście Zhengzhou rozpoczęto budowę pomnika legendarnych władców – Żółtego Cesarza Huang Di i jego brata, czczonego jako bóstwo Płomiennego Cesarza, Yan Di. Na pół mityczne postacie nie tylko doprowadziły do zjednoczenia konkurujących plemion nad Żółtą Rzeką. Żółty Cesarz uważany jest za wynalazcę pisma, kompasu, koła garncarskiego, kalendarza, astronomii, matematyki i dwudziestu latach dzieło było gotowe. Pomnik braci uważanych za twórców Chin mierzy 106 metrów wysokości. Dla porównania, słynne głowy amerykańskich prezydentów mają po 18 cesarzy Yan i HuangPomnik Piotra WielkiegoW połowie lat 90. Rosja borykała się z poważnymi problemami ekonomicznymi. Nie przeszkodziło to w realizacji pomysłu uczczenia 300 lat rosyjskiej floty. Za jej twórcę uważany jest Piotr Wielki, który jako pierwszy rosyjski car podróżował za granicę. Część podróży odbywał incognito. Zainteresowany budową okrętów, zatrudnił się jako cieśla w jednej z holenderskich Piotra WielkiegoWszechstronne wykształcenie i obycie w świecie sprawiło, że Piotr drakońskimi metodami wymusił modernizację kraju, chcąc zrobić z niego imperium czerpiące z zachodnich wzorców. Reformy Piotra stały się fundamentem późniejszej potęgi kraju, a pod jego rządami Rosja zdobyła rozległe tereny nad Bałtykiem, co umożliwiło budowę portów i rozwój w latach 1996-97 w Moskwie pomnik został zaprojektowany przez gruzińskiego rzeźbiarza Zuraba Cereteliego. Aby odpowiednio go wyeksponować, zbudowano najpierw sztuczną wyspę, na której wzniesiono 98-metrową Piotra WielkiegoMatka Ojczyzna wzywaKolejny z wielkich pomników, nieprzedstawiający Buddy, również wzniesiono w Rosji. Jest to monumentalna pamiątka i hołd oddany żołnierzom walczącym w Stalingradzie. Walki o to miasto uznawane są za symboliczny przełomowy punkt w drugiej wojny światowej (Niemcy po raz pierwszy nie tylko zostali powstrzymani, ale też ponieśli druzgocącą klęskę).Pierwotne plany zakładały, że 36-metrowy pomnik będzie przedstawiał kobietę niosącą czerwony sztandar z klęczącym przed nią żołnierzem. Jako lokalizację pomnika wybrano Kurhan Mamaja w Wołgogradzie, jak po zmianie nazwy określano dawny Stalingrad, gdzie pochowano ponad 34,5 tys. obrońców czasem koncepcja pomnika została jednak zmieniona, a sama statua urosła do 86 metrów, stając się w 1967 roku największym pomnikiem na świecie. Dla porównania, Statua Wolności mierzy bez postumentu 46 metrów. Pomnik Matka Ojczyzna wzywa jest jednak zagrożony – zmiana poziomu wód gruntowych spowodowała, że odchylił się od pionu o 20 centymetrów i jeśli przechył będzie się powiększał, tej wielkiej budowli grozi Ojczyzna wzywaPomnik Afrykańskiego OdrodzeniaWzniesiony na początku wieku najwyższy w Afryce pomnik to wyjątkowo kontrowersyjne dzieło. Na pomysł, by go zbudować, wpadł prezydent Senegalu, Abdoulaye Wade. Według jego zamierzeń wykonana z brązu, wzniesiona w Dakarze statua ma symbolizować wyjście Afryki z wieków ignorancji, nietolerancji i rasizmu. Idee całkiem szczytne, ale gorzej z praktyką. Dlaczego?Pomnik Afrykańskiego OdrodzeniaAbdoulaye Wade już na wstępie zagwarantował sobie 35 proc. wpływów z zysków generowanych przez pomnik. Aby było jeszcze zabawniej, do zaprojektowania i wykonania wielkiej budowli zatrudniono specjalistów z Korei Północnej, którzy stworzyli dzieło wielkie, ale całkowicie oderwane od lokalnej przykładem ignorancji twórców jest fakt, że jako symbol muzułmańskiego kraju (muzułmanie to 94 proc. mieszkańców Senegalu) wybrano 49-metrowe przedstawienie postaci ludzkich. Na dodatek półnagich, co wywołało zrozumiały skandal i protesty mieszkańców. Wielu komentatorów zwraca również uwagę na kuriozalny widok, jaki tworzy monumentalny socrealistyczny pomnik na tle Afrykańskiego OdrodzeniaStatua WolnościTen najsłynniejszy obok góry Rushmore amerykański pomnik tak naprawdę nie jest wcale amerykański. Jego twórcą jest francuski rzeźbiarz Frédéric Auguste Bartholdi, a sama statua to połączenie dwóch Francuzek – ma twarz matki rzeźbiarza i ciało jego kochanki. Wewnętrzną, stalową konstrukcję wykonał twórca słynnej wieży, Gustaw WolnościPomnik został w całości zrobiony we Francji – zbudowano go i w 1884 roku w gotowej postaci przekazano amerykańskiemu ambasadorowi jako dar z okazji setnej rocznicy uchwalenia Deklaracji niepodległości. Pomnik został następnie rozebrany na części i przetransportowany do Stanów z ideą towarzyszącą jego powstaniu ma upamiętniać sojusz Francji i walczących o niepodległość Amerykanów, a jego pełna nazwa to Wolność opromieniająca świat. Statua od stóp do końca znicza ma 46 metrów, ale ponieważ została umieszczona na XIX-wiecznym forcie strzegącym ujścia rzeki Hudson, razem z podstawą sięga 93 metrów wysokości. W głowie zlokalizowano dostępny (z przerwami) dla turystów punkt widokowy. Kolejny, zamknięty dla zwiedzających punkt widokowy znajduje się w WolnościPomnik Czyngis-chanaPrzed wiekami Mongołowie opanowali większość znanego świata – ich imperium rozciągało się od Korei, poprzez Chiny, Bliski Wschód i Ruś, sięgając Europy. Koczownicze plemiona w ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat stworzyły drugie największe w dziejach państwo, ustępujące tylko nieznacznie późniejszemu o wiele wieków Imperium Czyngis-chanaTwórcą mongolskiej potęgi był Czyngis-chan, znany wcześniej jako Temudżyn. Pamięć o tym niezwykle utalentowanym władcy trwa w Mongolii do dzisiaj, a bogacące się państwo na początku wieku rozpoczęło budowę monumentalnego pomnika swojego najsłynniejszego Czyngis-chana to największe na świecie wyobrażenie człowieka na koniu. Wzniesiono go w 2008 roku w miejscowości Tsonjin Boldog, 54 kilometry na południe od stolicy kraju, Ułan Bator. Pomnik ulokowano na budynku mieszczącym muzeum historii Mongolii. Na głowie konia znajduje się taras widokowy. Można się tam dostać windą wkomponowaną w koński Czyngis-chanaPomnik Chrystusa KrólaNa liście największych pomników nie mogło zabraknąć polskiego akcentu. Jest nim największa na świecie rzeźba przedstawiająca Chrystusa – większa nawet od słynnego pomnika z Rio de Janeiro. Pomnik wzniesiony dzięki staraniom miejscowego proboszcza i ofiarności okolicznych mieszkańców powstał w 2010 roku. Umieszczono go na nasypie z kamieniu i gruzu, wraz z koroną liczy 36 Chrystusa KrólaZgodnie z intencjami twórców jego wymiary mają znaczenie symboliczne – 33 metry posągu symbolizują lata życia Jezusa, a 3-metrowa korona ma odnosić się do 3 lat, w czasie których głosił swoje świecie istnieje tylko kilka figur Jezusa o podobnych rozmiarach. Poza wspomnianym posągiem w Rio de Janeiro w 2011 roku w Limie stanęła figura Chrystusa Pacyfiku, która wraz z podstawą ma wysokość 37 Chrystusa KrólaŁuk zjednoczeniaMogłoby się wydawać, że największe łuki triumfalne powstawały w starożytnym Rzymie. Nic bardziej mylnego – największy na świecie pomnik w formie łuku powstał bowiem w Korei zjednoczeniaMimo ogromnych problemów gospodarczych tego kraju władze nie zaniedbały wznoszenia dowodów swojej wielkości. Poza opisywanym na łamach Gadżetomanii Hotelem Zagłady w 2001 roku rozpoczęto budowę Łuku gigantyczny pomnik ma upamiętniać głoszoną przez Kim Ir Sena ideę zjednoczenia obu Korei i przedstawia dwie 30-metrowe Koreanki, reprezentujące Północ i Południe, trzymające w rękach kulę ziemską z mapą zjednoczonego zjednoczenia
Shahak Shapira, Izraelczyk mieszkający w Berlinie stworzył wstrząsający projekt fotograficzny. Na zdjęcia robione przez turystów przy pomniku pamięci ofiar Holocaustu nałożył kadry z czasów Holocaustu, by uświadomić ludziom, jak niestosowne jest ich zachowanie. Projekt Shahaka Shapira może i powinien szokować. Artysta chce bowiem zwrócić uwagę turystów na wyjątkową niestosowność zachowania, jakim jest robienie sobie selfie przy pomniku Pomordowanych Żydów Europy w Berlinie, a co niestety ma miejsce na porządku dziennym."Björn Höcke soll sich das mal anschauen": @ShahakShapira hat uns sein neues Projekt #Yolocaust erklärt. jetzt (@jetzt) January 18, 2017 Pomnik pamięci ofiar Holocaustu w Berlinie składa się z dokładnie 2711 betonowych bloków o łącznej powierzchni 19 tysięcy metrów kwadratowych. „Około 10 tysięcy ludzi każdego dnia odwiedza pomnik Pomordowanych Żydów Europy. Wielu z nich robi sobie głupie zdjęcia, skacze, jeździ na deskorolce czy rowerze” – pisze autor projektu. „Dla wielu ludzi te betonowe bloki symbolizują nagrobki sześciu milionów Żydów pomordowanych w czasie drugiej wojny światowej” – tłumaczy. Przerabiając zdjęcia znalezione na Facebooku, Instagramie i innych mediach społecznościowych, Izraelczyk pozostawił przy nich jednocześnie oryginalne podpisy – takie jak na przykład „cóż za wspaniałe miejsce”… W zestawieniu z obozem zagłady w tle brzmi naprawdę wstrząsająco. Zobaczcie sami. Co sądzicie o inicjatywie „Yolocaust”? Wszystkie zdjęcia możecie obejrzeć na stronie
Powszechność i wielość możliwości komunikacyjnych jest dla naszych czasów czymś naturalnym. Twittujemy, snapujemy, umieszczamy zdjęcia na Instagramie, dzielimy się swoimi życiem na Facebooku. Jednocześnie przez te same kanały padamy ofiarami swojej ignorancji, niewiedzy lub egoistycznie pojętych potrzeb samokreacji. O tych przywarach opowiada internetowa akcja #yolocaust. #Yolocaust to projekt izraelskiego artysty, który zestawia selfie wykonywane przez różne osoby na berlińskim pomniku upamiętniającym ofiary Holocaustu ze zdjęciami wykonywanymi przez Niemców podczas drugiej wojny światowej a ukazującymi ofiary tych strasznych czasów. Pewnie większość z nas widziała ów monument na żywo, dla tych, którzy nie mieli okazji, czuję się w obowiązku opisać pokrótce jego wygląd. Pomnik składa się z 2711 betonowych bloków umieszczonych na obszarze 19 tys. metrów kwadratowych. Bezimienne, ułożone symetrycznie pod lekkim skosem mają upamiętniać jedno z najstraszniejszych wydarzeń w nowożytnej historii Europy. Rezolucja Bundestagu, która tłumaczyła potrzebę budowy, mówi że pomnik ma „zachować w żywej pamięci niewyobrażalne wydarzenia z niemieckiej historii oraz ostrzegać przyszłe pokolenia, by nigdy nikt nie łamał praw człowieka, by były chronione zasady demokratycznego państwa oraz równość obywateli wobec prawa i by się sprzeciwiać wszelkim rodzajom dyktatury i przemocy”. Było to jeszcze czasy przed żywiołową ekspansją mediów społecznościowych. Hasztag: śmieszne Pojawienie się Facebooka, a później żywiołowa ekspansja innych serwisów, połączona ze stosunkowo dobrą dostępnością taniego internetu, spowodowało znaczące zmiany w ludzkiej psychice. A może inaczej: ludzka psychika się nie zmieniła, natomiast zyskała wreszcie odpowiednio dużą publiczność. Wszyscy urodzeni przed rokiem 1990 pamiętają jeszcze czasy bez aparatów cyfrowych, filmy mające po 24 lub 36 klatek, wywoływanie zdjęć, a wreszcie ich oglądanie. Jeśli spojrzymy na historię fotografii (a jeśli chodzi o to, internet daje nam wręcz nieograniczone możliwości), możemy bez problemu znaleźć zabawne zdjęcia sprzed lat 40, 60 a nawet 100. Jak choćby owczarek niemiecki w bojowym hełmie i okularach czy dwóch żołnierzy w okopach I wojny światowej, z których jeden robi drugiemu „różki”. Z drastyczniejszych są to choćby fotografie wykonywane przez niemieckich żołnierzy, którzy służyli w „grupach śmierci” SS. Przedstawiają one najczęściej masowe egzekucje i stosy trupów. Last but not least być może macie jeszcze gdzieś przeźrocza, których pokaz był obowiązkowym ukoronowaniem egzotycznych wypraw w latach 90. Wydaje się, że tych przypadków nic nie łączy. A jednak. Jest to stopień prywatności. Wymienione przeze mnie przykłady, o ile ktoś nie był redaktorem pisma o podróżach, były przeznaczone dla kilku, czasami kilkunastu par oczu. Dzisiaj, w zalewie urządzeń mających możliwość rejestracji otoczenia, w połączeniu z powszechnością miejsc, w których możemy prezentować owoce „reporterskiej pracy”, nasza publiczność jest znacznie większa. Powstaje problem: czym ją zaciekawić? Bo to, że lubimy błyszczeć w oczach innych, jest oczywiste. Owa cecha w ostatnich latach przybiera wielce niepokojącą pozę wypaczając jednocześnie pojęcia, takie jak ironia lub sarkazm. Każdy głupi bądź nieodpowiedzialny wybryk w internecie tłumaczy się właśnie nietypowym poczuciem humoru. Oczywiście oprócz tych skrajnie chamskich, zahaczających o postawy rasistowskie, mizoginiczne bądź też nienawistne. Czasami mam wrażenie, że po to powstał #smieszne. Ubóstwienie, zachwyt, infantylizacja Nie oszukujmy się, media społecznościowe wyzwalają w nas potrzeby, które do tej pory skrywały się pod gorsetem tzw. „dobrego wychowania”. Próżność, potrzeba atencji, krótkotrwała nawet sława, nadmierne zainteresowanie płciowością, ocenianie innych na podstawie samej tylko zewnętrzności. To tylko kilka przykładów, ale nie czytacie Państwo przecież osiemnastowiecznej moralistyki. Gdyby ująć to w całość, internet a media społecznościowe w szczególności, stworzyły przestrzeń, w której każdy może wyrazić siebie i co więcej znajdzie takich, którzy podzielają jego zdanie. Ta mnogość postaw spowodowała nieuniknioną w takim przypadku uniwersalizację, która na piedestale ludzkich dążeń postawiła „wyjątkowość”. Każdy z nas tego pożąda i – co gorsza – wierzy, że taki jest. Możliwość podróżowania, robienia zdjęć, natychmiastowego umieszczania ich w mediach społecznościowych wytworzyła taki trend „nie było selfie, nie było podróży”. Ale jak wyróżnić się spośród tysięcy takich samych zdjęć z najpopularniejszych miejsc? Jest to wbrew pozorom dość proste. Zrobić coś innego, dodać kontrowersyjny komentarz, jednym słowem ukazać swoją wyjątkowość. Tym samym zdjęcie z wyjazdu, które mogłoby być quasi reporterskie, zmienia się w lifestyle’owe, mające znacznie większą siłę przebicia. Jakie są tego efekty? Opowiada o tym projekt #yolocaust. Bieganie po martwych Żydach „Biegam po martwych Żydach” @HolocaustMemorial wpis o takiej treści, dołączony do zdjęcia, na którym człowiek stoi na jednej z bloków berlińskiego pomnika, stał się inspiracją dla Shahaka Shapira – izraelskiego artysty – do stworzenia projektu #yolocaust, zestawia on na stronie www zdjęcia wykonane przez ludzi odwiedzających pomnik, ze wstrząsającymi pocztówkami z Zagłady. W pierwszej chwili widzimy dziewczynę trenującą jogę, na szczycie jednego z bloków, w drugiej tą samą osobę wykonującą ćwiczenia na górze wychudzonych trupów. Wpis, który zacytowałem na samym początku, był szczególnie wstrząsający. Czy jednak jego autor był antysemitą lub miłośnikiem #HitlerWasRight? Nie, z pewnością przyczyna była inna. Młody człowiek zwiedzający Europę jest znany wśród swoich znajomych jako osoba z dziwnym poczuciem humoru (informacje z listu, który ów młodzieniec wysłał do Shapira) dlatego, żeby po raz kolejny im to udowodnić, musiał zrobić to, co zrobił. Czy w tym momencie miał świadomość, że depcze po symbolu kilkunastu milionów pomordowanych ludzi? To pytanie pozostawię bez odpowiedzi. Dopiero fala internetowej krytyki oraz zainteresowanie mediów tradycyjnych (do tych mediów włączam również serwisy www) spowodowały przeprosiny oraz zastanowienie się nad tym, co właściwie się stało. Strona Yolocaust została zamknięta po około tygodniu istnienia, w tym czasie odwiedziło ją około 2,5 miliona użytkowników. Reakcje ze strony osób tam przedstawionych były różne. Począwszy od przeprosin aż po obelgi i groźby. Szerokie spektrum zaprezentowali też odbiorcy, wielu doceniło edukacyjny charakter i mocny przekaz lecz byli też tacy, którzy życzyli autorowi znalezienia się w obozie koncentracyjnym. Pokazuje to jak wielka jest w ponowoczesności nasza miłość własna i jednocześnie jak mało podatni jesteśmy na krytykę. Przecież to tylko głupi Amerykanie Niektórzy publicyści z Polski, wykorzystali sławę, która szybko otoczyła Yolocaust, do wskazania na niedostateczną edukację historyczną w innych krajach. Szybka kwerenda w internecie pokazuje, że Polacy również nie stronią od fotografowania się w miejscach pamięci. Chyba większość z nas kojarzy zdjęcie nastoletniej dziewczyny, która dla „uatrakcyjnienia” swojej relacji z wycieczki do niemieckiego obozu w Oświęcimiu, sfotografowała się we wnętrzu pieca krematoryjnego. Inny przedstawiciel młodego pokolenia uznał za atrakcyjne i zabawne urozmaicenie swojego newsfeeda fotografią na pryczy obozu w Brzezince. O ile jesteśmy w stanie (chociaż z trudem) zrozumieć fotografię na abstrakcyjnym pomniku, o tyle dużo trudniej jest tłumaczyć się z takich ujęć w obozie śmierci. Nie należałoby szukać więc przyczyn w edukacji. Jesteśmy na zakręcie Ekspansja internetu dała nam nieograniczone możliwości. Świat, inne kultury, dostęp do wiedzy naukowej nigdy w historii nie były tak blisko. Jednocześnie, światowa sieć wyzwoliła w nas nieznane wcześniej pokłady alienacji. Wcześniej, żeby funkcjonować w społeczeństwie, musieliśmy się z nim kontaktować, mieć przynajmniej kilka punktów stycznych. Dzisiaj załatwiają to za nas fora internetowe, sklepy, media społecznościowe i inne. W XX wieku badania nad alienacją prowadził Melvin Seeman. Wyróżniło on jej 5 wymiarów. Skupmy się na jednym z nich, a mianowicie poczuciu anomii. „Jest to przekonanie o tym, że istniejące normy przestały obowiązywać. Takie poglądy implikują sąd, że przestrzeganie tych norm uniemożliwia jednostce osiąganie jej celów”. Celem współczesności jest, jak to powiedział Andy Warhol, „15 minut sławy”. A jak je możemy osiągnąć? Afirmując siebie i swoją wyjątkowość w internecie, a kontrowersje? No cóż, przecież jakoś musimy się wyróżnić. Autorem tekstu jest nasz Czytelnik, Radosław Szczygieł.
pomnik z 2711 blokow