Za mniej niż wynosi minimum egzystencji utrzymuje się aż 2,5 mln Polaków. Dla czteroosobowej rodziny to minimum wynosi 15,46 zł dziennie na osobę. Za to trzeba kupić nie tylko jedzenie, ale również ubrania, leki, opłacić mieszkanie i rachunki.
Jak czerpać korzyści podczas zakupów? Pierwsze co musisz zrobić, to założyć bezpłatne konto na stronie oferującej zwroty za zakupy. Taką jest np. Tipli.pl, która oferuje zwrot wysokości nawet 25% wartości złożonego zamówienia. Rejestracji dokonasz w prosty sposób za pomocą adresu e-mail lub konta na Facebooku.
File Extension 5ZL has zero unique file types (with the primary being the Binary Data format) and is mostly associated with Binary Data (Unknown Developer). Generally, these files are considered . Both desktop and mobile devices enable you to view and (sometimes) edit these files, depending on the software used.
Jak sobie podsumowałem bez kłopotów i braków w wartościach odżywczych za 12,5 spoko wyżywię się przez tydzień. Podkreślam. Sam, bez dzieci i rodziny. A co do Kamy. Faktycznie kupujesz troszkę za drogo. Może masz za sztywny kręgosłup. Mi przez gardól nie przeszedł by filet z kurczaka za 7 funtów paczka jak obok leży za 2,5.
Jak zwykle ckliwe pierdy, bo jak ktoś musi utrzymać się za 10 złotych na dzień, to NIE CHODZI do żadnych barów, tylko gotuje sobie sam. Np. 10 dag schabu na kotlet to ok. 2 zł.
Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd. Hongkong, Singaput - kraje z czołówki listy krajów o największej wolności gospodarczej. Dalej lista idzie tak: Australia 82, 5 -0, 1. Nowa Zelandia 82, 3 +0, 2. Szwajcaria 81, 9 +0, 8. Kanada 80, 8 +0, 4 Polska jest dopiero na 68 pozycji. A i tak nie są to wszystko kraje ekstremalnie liberalne, chodziaż przy polsce to jak niebo a ziemia. USA za raegana były bardziej liberalne niz pierwsza trojka razem wzieta. 2012-04-22, 21:14 ;feature=bf_next&list=FL97hHPs6jyfju198jX7IPOw podstawy gospodarki wolnorynkowej. Ja za prąd płace 40! I co? Można? A można! Gezas... Mozna nawet 0zl. Ameryki nie odkryles/as. lazankowy napisał(a): Pracodawca płaci ci tyle ile warta jest Twoja praca. Sprzątacz może zarobić np 1200 zł sprzatając klatki i 100 tysięcy dolarów sprzątając reaktory atomowe (bo tyle płacą za taką pracę). Jeśli jesteś potrzenym pracownikiem pracodawca zapłaci ci więcej niż innym i tak to działa. Niestety to wcale tak nie działa w naszych realiach. Płacą tyle ile muszą, bo wiedzą, że na jedno miejsce pracy jest stos podań, więc nie martwią się tym, że nie będą mieli kogo posadzić na miejscu tego który nie chce pracować za marną kasę. Przyjdzie następny i jakiś czas można będzie wykorzystać jego naiwność jaką kupił na rozmowie o pracę (wysoka płaca, super atmosfera itd. ) Gdyby nie było płacy minimalnej płacili by jeszcze mniej bez względu na to ile rzeczywiście wypracowałeś. Dowodem na to są właśnie APT które wykorzystują to o czym pisałem wyżej. To zwykła dżungla, która nie powinna mieć miejsca w cywilizowanym społeczeństwie. Ludzi pracy ogólnie ma się za nic i nie piszę tego w kontrę tylko ze swojego doświadczenia. Wiem ile wypracowywałem, a wiem ile mi za moją pracę płacono i nie było w tym żadnego realnego uzasadnienia, to była zwykła ludzka chciwość, która do reszty opanowała pracodawcę. Przykładów można by mnożyć... niestety... Bolo jest 100 osób na 1 miejsce bo nei mamy wolnego rynku tylko masę regulacji i obciążeń. Pozdrawiam. Ja również znam nie tylko Polskę. No i powtarzam - Polska z kapitalizmem nie ma nic wspólnego. Polska i cała UE to socjalizm, wielka biurokracja, horendalnie wysokie podatki i koszta pracy i minimalne pensje. Kapitalizm był - jak już pisałem - w USA i dlatego kraj ten miał szansę się wzbogacić. Nie myl proszę socjalizmu z kapitalizmem. Pozdrawiam. Ten kraj przede wszystkim wzbogacił się poprzez ciągłe wywoływanie wojen, a nawet na tej, której nie wywołał jako jedyny się wzbogacił i wyszedł na plus-patrz II wojna światowa. A o innych możesz sobie poczytać, a dowiesz się jak USA stało się potęgą. Reklama A czy wiesz, że "keynesiści" uważali, że 2 WS zniszczy gospodarkę USA? Okazało się, że nie zniszczyła. USA świetnie radziło sobie po wojnie ze względu na dużą wolność gospodarczą i minimalną ilość regulacji. O tym Ty sobie możesz poczytać w dowolnym podręczniku historii gospodarczej świata :). Pewnie w Iraku, a teraz w Afganistanie też znaleźli się przez swoją wolność gospodarczą... Nie, znaleźli się tam dlatego, że tam tryska ropa i tyle. Takie proste i naprawdę nieskomplikowane. Proszę tylko nie pisz farmazonów o tzw> wojnie z terroryzmem, bo w tą to już nawet mój synek nie wierzy. A ja się cieszę, że żyję tu gdzie żyję, a USA to ostatni kraj do którego kiedykolwiek pojadę. Nasz kraj jest naprawdę piękny, tylko żeby nam było lepiej potrzeba zmiany mentalności z twz. Katolickiej na ludzką Tak żeby każdy widział drugiego człowieka! My jako naród potrafimy tylko narzekać na los i idąc do kościoła czyścimy swoje brudne sumienia po to, żeby potem wykorzystać jeden drugiego. Dla mnie to bez różnicy jak nazywasz system w którym żyjemy, bo tak naprawdę ważne dla mnie jest tylko to, żebym wiedział, że pracuję i żyję z ludźmi w pełnym i dumnym tego słowa znaczeniu. Niestety w tym pięknym kraju to trudne, bo otacza nas zawiść, chciwość i zazdrość, a szacunek do drugiego człowieka w miejscu pracy to całkowity trup moralny. Za przeproszeniem w du--pie mam to czy to socjalizm, czy kapitalizm, bo ani jednej nazwy systemu ani drugiej nie wrzucę do gara... Zawsze i to bez względu na wszystko powinien liczyć się człowiek. Pozdrawiam. 2012-04-24, 13:36Do tego Rząd z czasem doprowadzi wielkimi krokami :(. lazankowy napisał(a): Bolo jest 100 osób na 1 miejsce bo nei mamy wolnego rynku tylko masę regulacji i obciążeń. Pozdrawiam. >. Tak zdecydowanie to jest główny powód katastrofy gospodarczej. Gdyby ograniczyć do niezbędnego minimum ingerencję państwa w gospodarkę oraz dać maksymalnie dużo swobody wiele problemów które gryzą nasz kraj przestało by istnieć. Interwencjonizm państwa powinien być ustalony na prostych czytelnych zasadach nie podlegających interpretacji. Interpretacje są zalążkiem korupcji i nadużyć. Pomagamy jedynie tym którzy są ubezwłasnowolnieni stanem zdrowia oraz ich opiekunów. Pozostali niestety do pracy. Jak Pan napisał praca jest -- to akurat popieram Gdy państwo / rząd i samorządy / popuszczą z fiskalizmem ludzie sami sobie poradzą. Wracając do stawek minimalnych - jest to dolna granica która powinna być ustalona dla naszego bezpieczeństwa. Jej brak spycha na margines coraz więcej ludzi którzy żądają darmowej opieki. Dając im gwarancję minimalnego pułapu pozostawiamy decyzję o poziomie życia w ich rękach. Ci którzy nie chcą pracować muszą liczyć sami na siebie. Kliknij w obrazek, aby powiększyć. Ponoć mają być podwyżki więc się trochę życie zmieni. Będzie lepiej. ~Bernadetta napisał(a): Ponoć mają być podwyżki Tak, jedzenia, prądu, benzyny. Żyć nie umierać. Za dużo zeby umrzeć za mało zeby żyć. ~LUCYFER napisał(a): Za dużo zeby umrzeć za mało zeby żyć. >. No co przecież ma byc 1500 najmniej. A za to da sie wyżyć. Nie wiem kto ma dostać podwyżke ale tak ałyszałam. Reklama
2 miliony Polaków żyją poniżej granicy minimum egzystencji. Na jedzenie wydają grosze. Nasza reporterka sprawdziła, jak to Instytutu Pracy i Polityki Społecznej minimum egzystencji, czyli niezbędne, by przeżyć, wydatki na żywność, to 206 zł miesięcznie (6,60 zł dziennie). Emerytowi musi wystarczyć ok. 5,70 zł, czyli 177 zł miesięcznie. Oficjalne statystyki mówią jednak, że poniżej tego poziomu żyje 6,7 proc. Polaków. To jakieś 2 miliony ludzi. Wydają na jedzenie ok. 5 zł dziennie - 35 zł tygodniowo. Na taki zasiłek żywnościowy z pomocy społecznej mogą też liczyć osoby bez dochodów. Czy za taką kwotę rzeczywiście można przeżyć? I jak to zrobić? Uczestnicy ruchu Live Below the Line (Życie pod Kreską) próbują przeżyć za sumy poniżej minimum egzystencji, by w ten sposób zwrócić uwagę na problem ubóstwa na też postanawiam spróbować, jak to oszczędne zakupy robię w Biedronce. Do koszyka wkładam jajka (10 sztuk za 4,79 zł), paczkę kaszy gryczanej (2,99 zł, za cztery woreczki), pomidory - mam szczęście, bo to ostatni dzień promocji i zamiast 3 zł za kilo płacę tylko 1,49. Zastanawiam się, czy nie wziąć więcej, na zapas, ale to chyba bez sensu, bo się zepsują. Dorzucam herbatniki czy raczej herbatniczki (0,99 zł), na pewno będę miała ochotę na coś słodkiego, a to najtańsza opcja. Żeby urozmaicić jadłospis, decyduję się kupić kiełbasę żywiecką z indyka (2,99 zł).Wydałam 13,25 zł, więc do końca tygodnia zostało mi zaczynam od planowania. Z kartką i długopisem w ręce rozpisuję co, kiedy i ile mogę zjeść. Mąż od razu zaznacza, że o żadnych oszustwach, podjadaniu z jego talerza, nie ma mowy. Jak eksperyment to eksperyment. Ma być sprzeczka wybucha już przy śniadaniu. W chlebaku zostało pół bułki, mogę ją zjeść, ale limit kiełbasy to jeden plasterek. - Chcę dwa - awanturuję się, ale mąż jest Nie, bo ci nie starczy na cały tydzień i przekroczysz pracy biorę woreczek kaszy gryczanej i jajko. To będzie mój dzisiejszy "obfitym" śniadaniu w południe już zaczyna mi burczeć w brzuchu. Ale to za wcześnie, zjem teraz, będę głodna wieczorem. Poczekam ze dwie odwiedziny mamy. Przyniosła bułki, więc odpadł mi jeden z wydatków i zaoferowała, że zrobi wczorajszym doświadczeniem jem porządne śniadanie: omlet z jednego jajka, pomidor i kajzerka, w sumie ok. 85 groszy. Jak dla mnie, porcja w sam szczęście, że poprzedniego dnia mąż zrobił dla mnie zakupy: makaron (1,99 zł za 600 gramów, czyli całkiem niezła cena), twaróg (2,29 zł), tuńczyk (luksus za 3,79 zł) i koncentrat pomidorowy (1,49 zł). W sumie wydał 9,56 zł, do końca tygodnia zostało więc 12,19 zł). Przed wyjściem do pracy muszę zrobić sobie obiad. A nie cierpię gotować. Ale o jedzeniu na mieście nie ma nawet mowy. To, co wcześniej wydawałam na jeden posiłek, teraz musi mi starczyć na pół więc 100 gramów makaronu, dodaję odrobinę przecieru pomidorowego i tuńczyka. Biję się z myślami, czy wrzucić całą puszkę czy pół? Całą, czy pół? Całą, pół? W końcu zostawiam trochę tuńczyka na chodzę głodna. Ale też to, co jem, to nie dania kuchni Magdy Gessler. Raczej nie mogę sobie pozwolić na warzywa, owoce - latem są tanie, więc jeszcze pół biedy. Ale czym żywiłabym się w zimie? Nie stać mnie na słodycze, na sok. O mięsie też praktycznie mogę zapomnieć. Nie licząc czterech plasterków kiełbasy, które zjadam na kolację, do tego kajzerka i pomidor. Idę spać, zanim zdążę dzień jest do bani. Choć zaczął się nieźle. Na śniadanie bułka z twarogiem i tuńczykiem, który został z wczoraj. W pracy poczęstunek: batonik i gruszka. Ale później jest już tylko zamówiła gołąbki, które pachną na pół redakcji i które uwielbiam. W ogóle zaczyna mnie drażnić, jak ktoś przy mnie je. To nietakt, kiedy ja nie mogę. Okropne makaron z twarogiem, cały się posklejał i jest niezjadliwy. Tymczasem koleżanki krytykują moje zakupy: - Nie jesz mięsa? Bo sobie tego wszystkiego nie przemyślałaś. Trzeba chodzić po sklepach, śledzić promocje. Skrzydełka kupisz za 2 złote. Albo porcję rosołową za złotówkę. Dodasz makaron, marchewkę, cebulę i masz zupę na kilka mi się bułki, więc idę do sklepu. Najtańszych już nie ma, kupuję dwie po 0,39 zł. Do tego mleko (2,09 zł) i płatki, z tych najtańszych (2,29 zł). W sumie 5,16 zaszaleć. Jadę do Ikei, bo mam wielką ochotę zjeść coś "na mieście". Do końca tygodnia zostało mi 7,03 zł. Biorę więc zupę szefa kuchni za 1 zł (dziś brokułowa), kawę i herbatę mogę pić bez ograniczeń. Super!Zauważam, ile jedzenia ludzie marnują. Na talerzykach niedojedzone frytki, kuleczki wieprzowe i czekoladowe mufinki. Rozmyślam, ile osób mogłoby się tym jestem rzecz jasna na tyle zdesperowana, by dojadać z cudzych talerzy. Ale - jak twierdzi znany polityk - w Polsce nikt przecież nie głoduje, bo nikt nie je mirabelek i szczawiu z w redakcji na wieść o tym, że byłam w Ikei, nie kryje zgorszenia. - Biedni ludzie nie pojadą tak daleko i nie zapłacą 2,50 za bilet, żeby zjeść zupę za złotówkę - argumentuje. Wieczorem robię zakupy w osiedlowym sklepie. Niestety, skrzydełka z kurczaka już się skończyły. Skrawki z wędlin po 12,50 zł za kilo też już wyszły. Biorę ziemniaki (0,87 zł), kefir (0,79 zł) i trzy kajzerki (po 0,19 zł).Zostało mi 3,80 się rano, żeby ugotować ziemniaki. Obiad zapowiada się nieźle. Ziemniaki omaściłam masłem, dołożyłam trzy plasterki kiełbasy z indyka. Do tego jajko sadzone, pomidor i kefir. Super!Po południu idę do jadłodajni MOPS. Nie jest to najwytworniejsze miejsce, w jakim byłam, mówiąc łagodnie. Nie wiem, co zmusiłoby mnie, aby ustawić się tu w kolejce po obiad. Widać nie doświadczyłam jeszcze czy siak, żeby tu zjeść, trzeba mieć bloczek i odhaczyć się na liście. Za to menu wygląda iście królewsko. W poniedziałek np. była zupa pomidorowa z makaronem, zrazy w sosie, ziemniaki i surówka z kapusty pekińskiej. We wtorek grochówka i makaron z sosem bolońskim. I pomyśleć, że przez cały tydzień jadłam kaszę i makaron!- Tragedia tu jest, tragedia - narzeka jeden z bywalców. - Porcje jak dla dziecka. Dorosły mężczyzna, to nawet nie poczuje, że był na obiedzie. Ale zawsze można iść do kilku jadłodajni, ja tak robię. W Krakowie jest ich tyle, że człowiek tego nie się weekend i sąsiedzi mają najwidoczniej więcej czasu, bo wzięli się za gotowanie. Pachnie na klatce, zapachy wlatują przez okno. Chyba jakieś leczo. Hmmm... Zjadłabym leczo. I kebab. No ale nic z tego, bo zostało mi 3,80 zł. Na śniadanie zjadam kajzerkę maczaną w jajku i podpiekaną na patelni (nie była już zbyt świeża), z przecierem pomidorowym, do tego kubek herbaty. Mam jeszcze trochę zapasów: makaron, kaszę, jajko, pomidora i parę plasterków kiełbasy. Tylko że mam dość gotowania i postanawiam zaszaleć. Kupuję sobie fasolkę po bretońsku za 3,49 dzień. Zaoszczędziłam 0,31 zł! Ale gdybym doliczyła zapasy, które miałam w domu: olej, kawę, herbatę, masło - dawno przekroczyłabym budżet. Na śniadanie płatki z mlekiem. Obiad też zabezpieczony: są dwa ziemniaki i jajko - będzie jak znalazł na placki ziemniaczane. Na kolację ostatnia kajzerka i resztka kiełbasy z indyka. Zostało trochę kaszy i makaronu, ale nie mam ich z czym już koniec. Jestem zmęczona ciągłym planowaniem i sfrustrowana. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym, co jem, a teraz myślę o tym cały czas. Mam ochotę na coś smacznego, co sprawi mi przyjemność z jedzenia. Bez wyrzutów sumienia, czy nie zjadłam za dużo, czy starczy mi pieniędzy do końca mimo wszystko, mam cały czas komfort psychiczny. Wiem, że jeśli nie dopnę budżetu, najwyżej parę złotych dołożę. I że w moim przypadku to kwestia wyboru, a ten eksperyment niedługo się za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytajCodziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Widok (11 lat temu) 27 sierpnia 2010 o 15:18 mam pytanie, da się przeżyć miesiąc za 1200 zł? mam na mysli tylko samo jedzenie, dwie dorosłe to nie za mało? robie wlasnie budżet i tak sie zastanawiam 2 3 ~kasa (11 lat temu) 27 sierpnia 2010 o 15:19 wydaje mi się że na somo jedzenie 1200 zł to sporo 5 0 (11 lat temu) 27 sierpnia 2010 o 15:19 hyh,dobre ,za 1200 to robi sie jeszcze oplaty i zyje sie z tego co zostanie:/ 5 1 ~rybalon (11 lat temu) 27 sierpnia 2010 o 15:25 noo 1200 na samo dla jedzenie to sporo wiec spokojnie się da :-) 1 0 (11 lat temu) 27 sierpnia 2010 o 15:27 Wychodzi 300 zł na tydzień Da sie i za mniej pewnie:) 0 0 (11 lat temu) 27 sierpnia 2010 o 15:47 za 1200 spokojnie....rzeczywiscie niektozy za takie pieniądze oplaca rachunki i jeszcze jedzonko musza kupic .... Zamówienia na kartki i zaproszenia: fmwedding@inte 4 0 ~ktos (11 lat temu) 27 sierpnia 2010 o 15:56 Jest ciężko za taką sumkę przeżyć ale dajemy radę we trójkę ja, mąż i dwulatek. Mąż postanowił rzucić palenie alby było tą 100 więcej. 0 0 ~ona (11 lat temu) 27 sierpnia 2010 o 16:28 Da się przeżyć.. sprawdzone-jedzenie z Biedronki, Lidla + piersi , kurczak, wędliny z mięsnego. Na obiady makaron, frytki , nawet na owoce starczy i cos słodkiego. 0 0 ~anonim (4 lata temu) 12 stycznia 2018 o 18:02 no opamiętaj się !!! są tacy ludzie 0 0 (11 lat temu) 27 sierpnia 2010 o 17:05 zależy co jesz :) i czy samo jedzenie, czy w tym wieczorne i weekendowe rozluźniacze. 0 0 (11 lat temu) 27 sierpnia 2010 o 17:12 Da się i z wieczornymi rozluźniaczami - ale mam tu na myśli nie clubbing tylko lampkę wina z porcją dobrego serka raz na jakiś czas ;) Jeśli chodzi o budżet to mnie się pieniądze nie trzymają - zawsze przekraczałam limit. Do czasu az przeczytałam świetny artykuł o oszczędzaniu i przestałam płacić kartą. Teraz wypłacam odpowiednią sumą na dany tydzień (miesięczne wydatki trudniej ogarnąć) i trzymam ją w koszyczku na półce - dzięki temu zawsze mam kontrolę na tym, czy wydaliśmy za dużo czy też udało się oszczędzić na jakieś dodatkowe przyjemności :) No i staram się maksymalnie planować posiłki, tak żeby się nic nie marnowało, bo wcześniej często zapominaliśmy że coś mamy w lodówce i wyrzucaliśmy różne przeterminowane "kwiatki". Teraz bardziej się pilnuję i uruchamiam kuchenną kreatywność ;) 0 0 ~ja 123 (11 lat temu) 27 sierpnia 2010 o 18:54 pewnie że się da, ja mam na miesiąc 1000 zł dwie dorosłe osoby, troje dzieci w wieku szkolnym i jedno niemowlę, muszę dodać że państwo nie pomaga nam wcale, bo ponoć za dużo zarabiamy hi hi hi, moim zdaniem jesteś w komfortowej sytuacji :-) 1 2 (11 lat temu) 27 sierpnia 2010 o 18:59 ja jak mój mąż jest w domu na jedzenie wydaję ponad 1000zł na miesiąc... no, ale mój mąż je jak chora krówka :) Jestem Mamą Aniołka [*] + (9tc) - Oleńka... 0 0 (11 lat temu) 27 sierpnia 2010 o 21:27 my też bardzo dużo jemy i co miesiąc wydajemy ok 1100- 1200 zł na jedzenie i chemię. 0 0 (11 lat temu) 27 sierpnia 2010 o 21:29 ja ponad 1000 zl na samo jedzenie...o chemii itp nie wspomnę... masakra... Jestem Mamą Aniołka [*] + (9tc) - Oleńka... 0 0 (11 lat temu) 27 sierpnia 2010 o 21:45 Ja juz bym nie potrafila, ale kiedys za 1200zl jeszcze rachunki oplacalam wszystkie i na imprezy chodzilam. Za to na jedzenie wydawalam z tego jakies 5zl dziennie, serio. A jaka szczupla wtedy bylam ;)) . 1 0 ~kreska (11 lat temu) 27 sierpnia 2010 o 21:49 ja myslę, ze dałabym radę. nie jestem w stanie policzyc/oszacowac na chwilę obecną ile wydajemy na jedzenie miesięcznie- ale nie wydaje mi się, ze wiecej niz 200-250 zł tygodniowo. 0 0 (11 lat temu) 27 sierpnia 2010 o 21:51 Boże kreska powiedz mi jak Ty to robisz?? ja jak jadę z moim T na zakupy do Auchan to wydaję 200zł a w wózku nic nie ma, bo oczywiście mój Mąż musi mieć batoniczki, jogurciki i całą masę piersi z kurczaka, które niestety ostatnimi czasy niezle podrożały...do tego hektolitry kawy, mleka i płatków śniadaniowych. "na szczęście" On rzadko bywa w domu :P niech go na statku żywią ;) he he żarcik oczywiście ;) Jestem Mamą Aniołka [*] + (9tc) - Oleńka... 0 1 ~kreska (11 lat temu) 27 sierpnia 2010 o 21:59 my zostawiamy przeciętnie w marketach 150-200 zł tygodniowo plus dokupujemy mieso/wedliny/ser na bieżąco. jak to robimy? nie wiem, normalnie :) 1 0 (11 lat temu) 28 sierpnia 2010 o 11:07 Bardzo fajnym sposobem na oszczędzanie (przeczytałam w "Eko-Sztuczkach") jest zrobienie sobie tygodnia bez zakupów. Nie musi być to tydzień, ale chociż 3 dni... Jemy to, co znajdziemy w kuchni :-) Wykorzystujemy zapasy z szafek, zamrażarki, lodówki. Można naprawdę sporo fajnych potraw ugotować, a przynajmniej zużywamy to, co mogłoby się niedługo przeterminować... ;-) 0 0 ~mama (11 lat temu) 28 sierpnia 2010 o 11:59 Jesli ktos nie mialby wyboru to musialby przezyc nawet za 500 zl i koniec! oczywiscie osoby dysponujace wysokimi kwotami powiedza ze nie nie wyobrazaja sobie tego bo przyzwyczaily sie po prostu do wyzszego standartu zycia . Ja wydaje tygodniowo ok 80 zl na jedzenie czasem mniej - jestem obecnie sama z corka i musi nam to wystarczyc i wystarcza Podobnie jak yecath wykorzystuje maxymalnie to co mam w kuchni i lodowce zebyc nic sie nie zmarnowalo , zawsze kupuje wiecej wedliny i miesa wkladam do zamrazalnika , wode, mleko, chleb kupuje na biezaco , chodze na rynek po warzywa i owoce bo tam mozna dostac taniej niz w sklepie a wszytsko jest duzooo lepsze i swieze co najwazniejsze , gotuje przewaznie na dwa dni , raczej proste aczkolwiek smaczne niewyszukane potrawy 1 0 ~megi (11 lat temu) 28 sierpnia 2010 o 12:54 my wydajemy na 2 osoby 250zl na tydzien na jedzenie. w pn wyplacamy 250zl i nie ma mowy ze nam nie starczy do nastepnego pn. raz w miesiacu kupuje chemie w superpharmie. 0 0 ~Olka1987 (11 lat temu) 28 sierpnia 2010 o 15:10 szczerze to marze zeby tyle miec na jedzenie. Jestesmy mlodym malzenstwem z dzieckiem 10msc i maz zarabia 2300 ja aktualnie wysylam cv gdzie sie tylko da a nasze wydatki to 1100 rata za mieszkanie ok 850 zl rachunki bilet msc itp. na jedzenie i zycie zostaje nam ok 350 zl. a teraz maly idzie do żlobka bo udalo nam sie bez kolejki to koszt ok 400 zl msc i jak se damy rade to niemam pojecia ale trzeba bedzie. Zazdroszcze tym co maja 1200 zl na samo jedzenie ja bylabym w niebie. 2 0 (11 lat temu) 28 sierpnia 2010 o 16:01 1200 zł ? na samo jedzenie ? chciałabym tyle mieć jak pisała poprzedniczka . Ja mam 1200 zł wypłaty męża i musze za to wyzywić 3 osobowa rodzinę 0 0 (11 lat temu) 28 sierpnia 2010 o 17:42 chcialabym miec tyle na samo tylko jedzenie heh 1 1 (11 lat temu) 1 października 2010 o 11:11 heh ja tez..nam zostaje jakies 600 zl po zrobieniu oplat na zycie..-jedzenie,chemia..a czasem trzeba i buty kupic czy cos..roznie bywa, albo jakies urodziny sie trafia,albo niezapowiedziani goscie zostana na kolacje..ale dajemy rade..wierze,ze bedzie lepiej:-) 0 0 ~iwonka_ika (11 lat temu) 1 października 2010 o 12:24 myślę że potrzeba jest dobra organizacja, wypłacanie gotówki na domowe zakupy a nie placenie kartą. JA mam tyle mniej więcej pieniążków przeznaczonych,łącznie z zakupami mleka pieluch ciuchów dla małej i jedzonkiem dla psa a ona sama jakąś 100zł miesięcznie pochłania jak nie choruje. Robię plan obiadków na cały miesiąc, wieszam na lodówce, pod to robię zakupy 2 razy w miesiącu. Muszę powiedzieć, że dzięki temu że zainwestowałam w thermomixa (taka maszyna co robi wszystko w kochni) też udaje mi się troszkę zaoszczędzić,szczególnie przy dziecku robię zuzi serki homo, soczki dla nas, kaszki itp. zupy z nie dużej ilości warzyw a są pyszne. Także trochę inwencji i okazuje się że można jeszcze sporo zaskórniaków nazbierać :-) 0 0 (11 lat temu) 1 października 2010 o 12:42 stokrotka mi tez narazie pozostaje wiara ze bedzie lepiej...w koncu przeciez kiedys zla karta musi sie odwrocic nie?;/ 0 0 (11 lat temu) 1 października 2010 o 12:54 ja średnio raz w tygodniu robię zakupy żarciowe w supermarkecie i wychodzi to ok 150 zł + pewnie dodatkowe 50 na drobne zakupy w ciągu tygodnia, pieczywo czy ser, a to jakieś warzywa do obiadu. Jak kupuję chemię, to wychodzi mi kolejne 50 zł, bo na ogół wtedy się wszystko hurtem kończy, ale to rzadko. I wcale nie oszczędzam, kupuję co mi się podoba, droższe wędliny, czasem łosoś czy kawior, nutellę, olej z pestek winogron zamiast zwykłego. 1000 zł spokojnie starcza nam na miesiąc, a z tego co 2 miesiące kupuję 12 kg karmy dla psa, też nie najtańszej. Czasem nawet coś zostanie na ciuch z wyprzedaży ;) Ale swego czasu miałam 800 zł pensji na utrzymanie, opłaty, bilet miesięczny i zostawało dla mnie samej 100 zł na jedzenie i też dałam radę ;) [/url][/url] 0 1 ~Kasia (6 lat temu) 30 czerwca 2016 o 16:30 Jak je na statku to raczej tez tam pracuje :) takze chyba biedy nie masz :_ 0 0 ~ala (6 lat temu) 12 czerwca 2016 o 18:50 przepraszam, zapytam co jecie? a niemowle? 2 1 ~lili (6 lat temu) 12 czerwca 2016 o 21:00 Wątek jest sprzed 6 lat, więc wtedy to było więcej niż najniższa krajowa:), poza tym na samo jedzenie 1200zł to całkiem sporo, bo 40zł dziennie, nie sądzę,by ludzie wydawali sporo więcej na 2 dorosłe normalnie jedzące :P osoby 4 1 ~All (6 lat temu) 14 czerwca 2016 o 13:48 Wszystko zależy od tego ile się ma do rozdysponowania. Gdy byłam żoną marynarza to i 3 tyś było za mało i przekraczałam (samo jedzenie) Teraz na własnym spokojnie 1200 starcza na jedzenie dla dwóch osób. 4 2 ~ja (6 lat temu) 14 czerwca 2016 o 14:07 Pilnuję się, żeby dla czterech osób nie wydawać dziennie więcej niż 50 zł więc miesięcznie wyszłoby 1500 zł i powiem, że trzeba się mocno pilnować ale da radę. Dzieci są, to wiadomo - soki, jogurty, słodycze, owoce, to kosztuje chyba najwięcej, bo obiady, chociaż to główny posiłek, nie są wg mnie najdroższe. Najwięcej nas kosztują wędliny i sery na kanapki no i te przekąski, których przecież nie odmówię dzieciom, skoro inne do szkoły dostają. A teraz jest lato, to i lody by się zjadło i gofra na plaży, napoje, jakąś kawę mrożoną na mieście. Takie rzeczy przeważnie powodują, że przekraczam budżet. 3 0 ~lili (6 lat temu) 14 czerwca 2016 o 14:51 All - to chyba wszystko zamawiałaś , bo całodzienny catering to 2600-3000zł (po 5 posiłków) dla dwóch osób. Poza tym my z mężem też mamy sporo kasy, a nie wydajemy dużo więcej ok 50-60 zł dziennie , owszem czasem coś zamawiamy, gdzieś wyjdziemy,bo nie chce się w domu nic robić i idzie dodatkowa kasa, ale bez tego też by się dało bez większych wyrzeczeń. 50zł na samo jedzenie dla 2 osób to i na dobrą rybę i na wołowinę czy drób ekologiczny wystarczy, wiadomo raz wydasz 80zł innym 30zł ,więc to kwota uśredniona, poza tym jak dla mnie prosty rachunek 20-30zł na obiad, 10zł wędlina/ser, 10zł soki/owoce, 5zł pieczywo 2 3 ~ola (6 lat temu) 15 czerwca 2016 o 22:55 Nam 1200zł wystarcza i w tym chemię wliczamy. Jestesmy w 2 os. + dziecko. Córa w tygodniu je w przedszkolu wiec w domu juz tylko kolacja. Mąż sniadania i kolacje w domu plus jakas drobna przekąska w pracy a obiady z racji mojego zawodu zjada u swojej mamy, bo tesciowa odbiera nam core wiec maz po pracy odbierajac core jest czestowany obiadem u mamy (kochana tesciowa dzieki niej nie musze leciec na zlamanie karku i zostawiac rozgrzebana prace tylko spokojnie skonczyc i z wolna glowa isc do domu). Ja jem malo, dieta wiec jem dosc tanie rzeczy typu twarog, jaja, platki owsiane gorskie i szczeze mniej wydaje bedac na diecie niz jak na niej nie bylam:) pewnie dlatego ze nie pchlaniam juz 3 batonów dziennie:)chemia u nas tez starcza na dlugo, duzy proszek na 3 miechy, tabletki do zmywary wielkie opakowanie tez na ok 2 miechy, wiec nie jest tak ze raz na miesiac musze na raz kupic cala chemie tylko np. w jednym miechu skonczy sie proszek, w drugim plyn do tkanin, kupuje duze opakowania. na kosmetyki malo wydaje bo nie lubie sie malowac- no tylko paznokcie ok tutaj szaleje ldobre lakiery to moja slabosc ale kupuje wtedy jak widze ze zostaje nam nadwyzka finansowa:) ale my zadko wychodzimy. ja czesto pracuje w weekendy do pozna jak mam wolny weekend to poprostu chce pomieszkac, nacieszyc sie ogrodkiem odwiedzic rodzine wiec nie czuje parcia na restauracje itd.. 2 1 ~Mam 11 latka (5 lat temu) 8 kwietnia 2017 o 22:20 Ja zyje za 1200 zł z chorym dzieckiem z czego 800 zł opłat czynsz prad tv i internet i kredyt na mieszkanie zostaje nam 400 zł na leki i zycie czasami uda sie cos dorobic.. 1 2 ~anonim (4 lata temu) 12 stycznia 2018 o 17:57 a ja muszę z wszystkimi opłatami 1+1 1200 zł 0 0 ~anonim (4 lata temu) 13 stycznia 2018 o 13:02 Dobrze, że jest to 500+, bo nie wiem jak byście żyły za 1200zł na wszystko. 0 2 do góry
takajednadziewczyna Dołączył: 2015-07-14 Miasto: warszawa Liczba postów: 229 4 września 2015, 16:25 Dla niektórych może wydawać się to dużo, ale naprawdę ja w tej chwili nie umiem jeszcze gospodarować pieniędzmi, dopiero zaczynam się nimi 'rządzić' i jest mi tak:800 zł jedzenie110 zł karta miejska80 zł soczewki300 zł papierosyi wiadomo jakaś chemia do mieszkania itd. to kolejny wydatek, którego i tak nie wliczampodsumowując 1300 zł, ale kasa tak łatwo idzie, że nie zostaje mi te 200 zł. Może macie jakieś rady jak nauczyć się gospodarować pieniędzmi, jak trochę oszczędzać? Dołączył: 2012-04-17 Miasto: Berlin Liczba postów: 11033 4 września 2015, 20:07 wiesz, że w ciągu roku puszczasz z dymem 3600zł? asidlare 4 września 2015, 20:20 Skoro pojawił się wątek odnośnie oprogramowania do kontrolowania wydatków i interesuje Cię to jak widzę. Ten xls jest bardzo ograniczony i do tego wymaga excela, co jest bardzo ograniczające i może być kłopotliwe dla użytkowników innych systemów operacyjnych niż windows, do tego jest mało przejrzysty. Ja od kilkunastu lat używam grisbi'ego do kontroli wydatków ( Jest to bezpłatne oprogramowanie - jest również wersja na windows od jakiegoś czasu. Jest polska wersja językowa (do ustawienia w konfiguracji), jak i możliwość ustawienia waluty PLN. Na początek konfiguracja i przedefiniowanie kategorii na takie przystające do własnych realiów. Możliwość tworzenia raportów na dowolny okres (np. całość, roczne, miesięczne i na jakikolwiek inny okres) + duże możliwości konfiguracji szczegółowości i sposobów agregacji w raportach. Hint - za pomocą Payee można np. rozgraniczyć wydatki osobiste i domowe i zrobić np. osobne raporty bądź osobne podsumowania dla tych dwóch typów wydatków wyodrębnione w podsumowaniu miesiąca. Hint 2 - można stworzyć raz porządnie pod siebie wypasiony raport np. miesieczny i można go klonować (opcja grisbi) - w klonie wystarczy podmienić nazwę raportu i okres, który obejmuje i już jest nowiutki raport na następny miesiąc na bazie zapisanych wydatków, itp. konfigurowałam to znajomemu - trwało to może z 30 minut razem ze zmianą defaultowych kategorii na dostosowane do jego potrzeb. Po uruchomieniu najpierw uruchamia się konfiguracja. Potem można zabrać się za kategorie i użytkować. Dodawanie transakcji (scr1), przykładowy prościutki raport (scr3). Guren 4 września 2015, 20:22 Odnosnie jedzenia: ja sama zawsze byłam na bakier z planowaniem czegokolwiek ale ostatnio zaczęłam bardziej rozsądnie robić zakupy. U mnie nie chodziło o oszczędnośc pieniędzy ale czasu :D. Teraz robie mniej więcej plan obiadów na tydzień, raz w tygodniu jeżdżę na zakupy: kupuje dużo mięsa (potem dziele na porcje i mrożę), te warzywa i owoce, które mogą dłużej postać, jeśli coś się kończy to również kupuje na zapas, wszelkie twarożki/jajka /sery /jogurty, wodę, soki. I tak średnio tygodniowo oszczędzam stówę bo bez tego planowania wydawało się na zakupy, potem drugie tyle na dokupywanie czegoś bo zawsze się zapomniało a cześć rzeczy się zmarnowała. No i gotowanie na dwa dni: leczo, zupy, chilli con carne, duszone mięso i tak dalej spokojnie może postać. I nie siedzę w kuchni cały dzień, zwykle wybieram potrawy, które się robią same. Dołączył: 2012-04-22 Miasto: Wonderland Liczba postów: 2096 4 września 2015, 20:27 800 zł na jedzenie ? U mnie to kwota na 2 osoby. Masz dobrą sytuacje, skoro rodzice płacą Ci za mieszkanie. sami_es 4 września 2015, 20:38 Co do papierosów rozumiem, bo sama palę, ale jedna paczka starcza mi średnio na 2-3 dni, soczewki reż noszę i wydaję na nie 30zł miesięcznie + raz na 2-3 miesiące płyn za 45zł...A co jedzenia to faktycznie ciekawa jestem gdzie robisz zakupy...? Ogólnie jestem na diecie i zauważyłam, że "zdrowe" jedzenie jest droższe, ale nie aż tyle... takajednadziewczyna Dołączył: 2015-07-14 Miasto: warszawa Liczba postów: 229 4 września 2015, 20:39 sami_es napisał(a):Co do papierosów rozumiem, bo sama palę, ale jedna paczka starcza mi średnio na 2-3 dni, soczewki reż noszę i wydaję na nie 30zł miesięcznie + raz na 2-3 miesiące płyn za 45zł...A co jedzenia to faktycznie ciekawa jestem gdzie robisz zakupy...? Ogólnie jestem na diecie i zauważyłam, że "zdrowe" jedzenie jest droższe, ale nie aż tyle...To jakie soczewki masz ? takajednadziewczyna Dołączył: 2015-07-14 Miasto: warszawa Liczba postów: 229 4 września 2015, 20:41 napisał(a):800 zł na jedzenie ? U mnie to kwota na 2 osoby. Masz dobrą sytuacje, skoro rodzice płacą Ci za mieszkanie. Płaca za mieszkanie i od nich mam 1000 miesięcznie na życie i 1000 zarabiam, napisałam ze mam 1500 bo 300 zł płace na wyjazdy do domu Dołączył: 2010-01-03 Miasto: Panama Liczba postów: 10673 4 września 2015, 20:45 takajednadziewczyna napisał(a): napisał(a):800 zł na jedzenie ? U mnie to kwota na 2 osoby. Masz dobrą sytuacje, skoro rodzice płacą Ci za mieszkanie. Płaca za mieszkanie i od nich mam 1000 miesięcznie na życie i 1000 zarabiam, napisałam ze mam 1500 bo 300 zł płace na wyjazdy do domu Za lekko Ci te pieniądze przychodzą. Dlatego nie potrafisz nimi gospodarować.... Dołączył: 2014-01-20 Miasto: Poznań Liczba postów: 1294 4 września 2015, 20:47 1500 to jest mega duzo pieniedzy dla jednej osoby jak jeszcze za mieszkanie nie placisz... Niektorzy za tyle rodzine utrzymuja. radosnamarta 4 września 2015, 21:01 zyłam za 1300-1400 opłacając czynsz i rachunki. Da się... albo rzuć papierosy. Będzie w kieszeni więcej i zdrowiej.
@dziabonq: pewnie, że się naciąłem i to myślę, że nie jeden raz. Nie wszystko jest dobrze opisane, jest burdel i brakuje cen. Ja mam jednak pewien zakres produktów, które kupuje i mniej więcej wiem czy dobrze na tym wychodzę czy nie. Mam też listę bo jak wchodzę do sklepu to nie wiem co kupić, a nie ma sensu brać co popadnie. Nie robię zakupów w jednym sklepie i jestem w stanie porównać co i gdzie jest taniej lub jest lepsze jakościowo. Jeżeli jest jakiś problem to da się to załatwić z obsługą w przeciwieństwie do np. żabki gdzie ostatnio sprzedawczyni patrzyła na mnie jakbym jej kota zabił bo nie biorę jakiejś małej pizzy (chodzi o pieczywo, nie o mrożonki) za 7 zł, na półce bezcennej bo cena do przekąski dotyczyła innego produktu, którego nie było. Szacunek do klientów jakby za karę tam pracowała. Każdy sklep ma to do siebie, że podstawowe produkty są tanie by przyciągnąć klienta, ale zarabia się na dodatkach jakie klient sobie życzy. Kwiaty, alkohole i tym podobne. Tesco też ma swoje debilizmy. Jakiś czas temu wchodzę do sklepu, zrobiłem zakupy, a tu jedna kasa czynna. Wszystkich kierują do kas samoobsługowych, jedna linia kas w porządku druga zamontowana odwrotnie, nie zauważyłem, baba co tego pilnuje do mnie z pretensjami. Co za ludzie, do tego rysunki bułek niepodobne. Trzeba do tego na spokojnie podejść, a zakupy nie będą straszne i olać gównosklepy
jak przezyc za 5zl